Przegląd posiadanej odzieży, czyszczenie szafy, kreowanie własnej capsule wardrobe. Znacie to prawda? A gdyby tak stworzyć sobie minimalistyczny zestaw rzeczy użytku codziennego? Weźmy na przykład kuchnię. Ile macie różnych gadżetów, które walają się po szafkach i szufladach, i tylko zajmują miejsce? Ile macie naczyń na „specjalne okazje”. Już wiecie o czym mówię? Nadmiar może dotknąć nas w każdym pomieszczeniu naszego lokum, nie poprzestajmy na ubraniach, resztę domu też wypadałoby odgruzować! ;)
Przeprowadzając się z miejsca, w którym spędziliśmy z moim M. parę dobrych lat, byliśmy zmuszeni porządnie się zastanowić co zabieramy ze sobą. Nasze rzeczy musiały zmieścić się w znacznie mniejszej przestrzeni niż dotychczas. Szczerze mówiąc byłam wniebowzięta! I tak zamierzałam pozbyć się połowy naszego szmelcu, tylko wcześniej nie miałam dobrej wymówki, która zadowoliłaby otoczenie. Sami rozumiecie, zaraz pytania teściów czy rodziców – wyrzucacie to? Przecież jeszcze się przyda!
źródło: www.thumbtack.com |
No więc wracając do kuchni. Co naprawdę powinno się w niej znaleźć? Oczywiście każdy z Was będzie to najlepiej wiedział sam. Ale pokażę Wam co dla nas okazało się minimalnym zestawem must have do kuchni.
Wiadomo bez lodówki i kuchenki się nie obejdzie ;) Zmywarka to też fajny pomysł, ale powiem szczerze, że u minimalistów niekoniecznie będzie się sprawdzać. Mając po kilka sztuk talerzy i szklanek będziemy albo niepotrzebnie zbyt często jej używać albo nie będziemy jej używać wcale, bo lepiej na bieżąco te kilka naczyń umyć i móc szybko znów z nich skorzystać.
Meble – jeśli wynajmujecie mieszkanie, w którym są już meble kuchenne – nie wydziwiajcie – po prostu dostosujcie się do nich! Jest ich za mało? Super, to dobry pretekst do pozostawienia tylko rzeczy niezbędnych i co jeszcze lepsze – nienabywania nowych. Jest ich za dużo? Też dobrze! Twoje rzeczy będą mogły swobodnie leżeć w szafkach, a Ty nie będziesz się denerwować, że wyciągając mikser z szafki musisz najpierw wyjąć stos misek i miseczek. Także przede wszystkim nauczmy się dostosowywać do sytuacji. Nie zawsze trzeba koniecznie kupować nowe meble, zwłaszcza nie warto pakować się w takie wydatki w mieszkaniach wynajmowanych.
Okej mamy lodówkę, kuchenkę i meble. Przejdźmy do reszty asortymentu – tego drobniejszego.
Oto moja lista:
- garnek mały
- garnek duży
- duża patelnia + pokrywka
- zaroodporna patelnia +pokrywka
- patelnia do naleśników
- tortownica
- chochelka
- łyżka cedzakowa
- łyżka/łopatka silikonowa
- durszlak
- nożyczki
- wyciskacz do czosnku
- otwieracz do konserw
- sitko do przesiewania
- mikser
- czajnik
- pędzelek silikonowy
- trzepaczka
- tłuczek do ziemniaków
- kilka plastikowych misek
- kilka szklanek na wodę, napoje, drinki
- kilka kubków do herbaty
- zastawa obiadowa 12 sztuk (duże talerze, małe talerze, talerze głębokie)
- pojemniki na masło, na kanapki
- pieprzniczka i solniczka
- komplet sztućców 16 sztuk (widelce, łyżki, noże, małe łyżeczki)
- dwa noże do mięsa, warzyw
- duży nóż do chleba itp.
- mała deska do krojenia
- duża deska do krojenia
- pojemnik na pieczywo/chlebak
- tarka
- miotła z szufelką
- kosz na śmieci
- suszarka na naczynia
- ociekacz na sztućce
- rękawica kuchenna
- kilka ściereczek i ręczniczków
- wkład do szuflady na sztućce
- toster
Jeżeli chodzi o ilość sztućców i elementów zastawy obiadowej to jest to moim zdaniem taka optymalna ilość dla 2-3 osób.
Oczywiście niektóre z tych przedmiotów i tak można pominąć. Ale tak jak już wspomniałam – stosuję minimalizm w życiu po swojemu, tak żeby mi i mojemu M. było wygodnie, a jednocześnie abyśmy znowu nie popadli w nadmiar.
Nie potrzebujemy mikrofalówki, nie potrzebujemy malakserów czy innych robotów, bo po prostu to, co zazwyczaj gotuję nie wymaga ich używania. Frytki robimy w głębokiej żaroodpornej patelni – wychodzą identyczne jak z frytkownicy, którą mieliśmy przed przeprowadzką! W starym mieszkaniu mieliśmy też gofrownicę, ale powiem Wam, że tyle było po tych gofrach nerwów z jej wyczyszczeniem, ciasto wchodziło we wszystkie szczeliny, aż się odechciewało znowu z niej skorzystać. A przecież tak miło jest czasem wybrać się na miasto z drugą połówką czy przyjaciółką na pysznego gofra, prawda? ;)
Nie bądźmy więźniami naszych przedmiotów! Znam osoby, które mają tyle różnych gadżetów, że za każdym razem jak chcą czegoś użyć, muszą wyciągać te przedmioty z różnych zakamarków po których są upychane. Zostaną użyte raz na rok i znowu schowane. I jaka z tego radość? Czy naprawdę warto wydawać pieniądze i zapychać swoją cenną przestrzeń przedmiotami dla nas tak mało użytecznymi?
A Wy? Czy coś dodalibyście do tej listy? Czy coś, co ja podałam jako niezbędne dla mnie dla Was wydaje się zbyteczne?